Witam, nazywam się Michele Cuscito. Już trzeci rok uczę włoskiego w szkole Lingualand. Chciałbym zacząć dzisiejszy post w tym nowym blogu z pytaniem dla wszystkich kursantów naszej szkoły: czy macie kontakt z kolegami z grupy poza zajęciami? Jeżeli tak, to super. Jeżeli nie, to dlaczego? Za mało, według mnie, podkreśla się (i tu przyznaję, trochę jest też wina nas nauczycieli) jak ważne jest stworzyć w grupie relacje przyjacielskie. Wiem, że wszyscy mają mało czasu do poświęcenia na spotkania przy kawie, piwie, grach planszowych z kolegami z kursu, bo mamy pracę, rodzinę, żonę, męża, kota, psa…
Powiem Wam, przyjaciele (tak, dobrze czytaliście) jedną rzecz. Postanowiliście uczyć się języka. Z tego szlachetnego powodu stwierdziliście, że warto w tym zainwestować Wasz czas i pieniądze. I to dobrze. A więc, czemu uważamy, że piwko z naszymi kolegami z kursu, to strata czasu? Wręcz przeciwnie, to może być najlepiej zainwestowany czas. To, że się spotykamy i mamy okazję poznać się, porozmawiać o głupotach (oczywiście najlepiej w języku którego się uczymy :P), komentować co się dzieje na zajęciach i nie tylko – w jednym słowie: zostać przyjaciółmi- jest ważne. Wręcz kluczowe. Dlaczego?
Bo przyjaciół, zwłaszcza ich oceny, się nie boimy. Zdarza mi się, że często mam uczniów, którzy tworzą przepiękne wypracowania w domu, znakomicie piszą testy, a podczas zajęć mało mówią, lub w ogóle. A jeżeli coś mówią, to walczą z nieśmiałością. Co się wtedy dzieje? Skąd to się bierze? Najczęściej to strach przed cudzą oceną. Boimy się, że gdy popełniamy błąd, ludzie wokół oceniają nas i nasz wizerunek, czyli my za to cierpimy. Kto z nas przejmuje się, gdy w smsie do przyjaciela/przyjaciółki pisze: „w poŻądku”? A co innego, jak piszemy list motywujący do firm w której chcemy pracować. Wtedy sprawdzamy milion razy każde słowo, każdy przecinek, żeby nas nie oceniali źle i odmówili nam pracę. Im bardziej będziemy się czuć swobodnie w grupie, tym mniej będziemy odczuwać stresu i mniej błędów będziemy popełniać. A jeżeli popełniamy, to żadna tragedia.
Czy Mam talent, X factora? Czy… po prostu swój głos?
Jeszcze kolejna przeszkoda do harmonicznego rozwoju: wiadomo, że w każdej grupie są osoby które bardziej lub mniej płynnie posługują się języka. W czasach szkoły nazywaliśmy te osoby „prymusami”. Dla niektórych, to jest wyzwaniem, powodem do szybszego rozwoju, żeby nadążyć za „najlepszymi”. Dla innych, to powód do frustracji i do samo karania się. Napisałem „prymus” i „najlepszy” cudzysłowem. I to nie przypadkiem, bo uważam za mylne pojęcia. Po pierwsze: kurs języka obcego, to żaden konkurs, pomimo to, że nasze społeczeństwo co chwilę pędza nas do konkurencji ze sobą. Wszyscy się uczymy. Nikt nie wygrywa – a jeszcze lepiej – nikt nie przegrywa. Każdy z nas ma swoje mocniejsze i słabsze strony. Niektórzy mogą płynniej mówić, a pisanie idzie im tak sobie. Mają piękny słuch, a teksty piszą niekonsekwentnie. Wiadomo, że każdy chce cały czas pokazywać swoje najlepsze strony. Zła wiadomość: wszystko super, tylko nie ma miejsca w tym dla rozwoju. Rozwijamy się tylko gdy przekraczamy nasze bariery, gdy eksperymentujemy rzeczy w których (jeszcze) nie jesteśmy dobrzy, gdy robimy mały kroczek poza naszymi możliwościami. A jeżeli to robimy w spokojnym środowisku, bez obawy, że ktoś nas źle ocenia, to przynosi najlepsze skutki. A kto, więc, nie ocenia nas źle jak popełniamy błąd, kto rozumie i pomaga nas gdy mamy jakiś problem, kto bezwzględnie nas lubi? Tylko przyjaciel.
Uczymy się nową grę!
Wyobrażajmy sobie, że razem z przyjaciółmi kupiliśmy nową grę planszową. Nikt nie zna zasad, może ktoś coś o niej usłyszał, nie więcej. Na początku czytamy zasady gry (nasza gramatyka) a potem zaczynamy grać. Nie wszystkiego umiemy od razu, więc pierwsze rundy zawsze są próbne. Jeżeli ktoś źle postawia pionek, czy losuje niewłaściwą kartę, to nic się nie dzieje. Ktoś inny z grupy na pewno poprawia i tłumaczy jeszcze raz jak powinno być. Ja zawsze mam problem z grami planszowymi. Nie łapię od razu zasad, same słówka są dla mnie czasami trudne. Teraz wyobrażajmy sobie, że wiedząc o moich trudnościach stwierdzam, że przecież i tak pójdzie mi słabo, nic nie wygram, więc jak wszyscy inni grają, niech dobrze się bawią beze mnie, a ja oglądam sobie jakieś filmiki na YouTube. Czy nie straciłbym w ten sposób dobrą okazję żeby się dobrze bawić z przyjaciółmi? Jasne, że tak. Więc pomimo to, że trochę wolniej od reszty rozumiem te gry, dołączam się do grupy, bo zabawa jest ważniejsza. Tak powinniśmy podchodzić do nauki języków w grupach. W taki sposób w jaki odkrywamy nową grę planszową w gronie zaufanych, prawdziwych przyjaciół.