Hast du eigentlich gewusst, dass…
…język niemiecki jest bardzo sfeminizowany? Z pewnością! Niemal od pierwszych zajęć uczymy się nazw zawodów. Cała trudność (łatwość) polega na dodaniu do męskiego określenia końcówki -in, np. der Lehrer und die Lehrerin. Czasem konieczne jest dodanie przegłosu (Umlautu), np. der Koch und die Köchin. A w jeszcze innych wypadkach zamiana członu -mann na -frau, np. der Feuerwehrmann und die Feuerwehrfrau. Oczywiście za tymi zmianami idzie zmiana rodzajnika z der na die. Czyli wszystko wydaje się w porządku.
Męski świat
Dzisiaj kobiety są równe mężczyznom. W każdej dziedzinie życia. Ale nie zawsze tak było i ślady tych czasów można znaleźć w języku, z czym prężnie i niestrudzenie walczą niemieckie feministki. Jednym z forsowanych przez nie pomysłów była zamiana podmiotu bezosobowego man na frau. Po takiej transformacji zdanie Hier darf man nicht rauchen będzie wyglądało: Hier darf frau nicht rauchen. Oczywiście nie chodzi o to, że zakaz ten skierowany jest do mężczyzn lub kobiet. Pech (czy raczej etymologia) chce, że podmiot bezosobowy do złudzenia przypomina słowo Mann czyli mężczyznę, a na to kobiety zgodzić się nie chcą. One też chcą być uwzględnione (nawet jeśli chodzi o zakazy)!
A w rzeczywistości?
Zmiany te widoczne są zwłaszcza w komunikacji publicznej, w pismach urzędowych, ogłoszeniach i notatkach służbowych. Zaczynając wykład na uczelni i chcąc przestrzegać obowiązujących zasad poprawności, należy uwzględnić za każdym razem: Professorinnen und Professoren, Wissenschaftlerinnen und Wissenschaftler, Absolventinnen und Absolventen, Studentinnen und Studenten, Kommilitoninnen und Kommilitonen albo po prostu liczyć na to, że nikt nie przyjdzie.
Dokąd zmierzają zmiany?
Dziś trudno to jednoznacznie stwierdzić. Żadnych zmian nie da się na siłę wprowadzić, ponieważ ostatecznie i tak decyduje uzus językowy czyli to, co się przyjmie i zacznie żyć swoim własnym życiem. Warto jednak pamiętać, że zmiany, o których tu mowa, sięgają również poza język. Z pewnym niedowierzaniem przeczytałam ostatnio notatkę prasową, z której wynikało, że pewna pani senator (a może raczej senatorka!) złożyła projekt, według którego znaki drogowe ostrzegające przed dzikimi zwierzętami mają zostać zmienione! Powód? Widnieje na nich sylwetka jelenia, a przecież łania również (jeśli nie bardziej) zasługuje na ostrożność kierowców!